sty 20 2004

Wtorek


Komentarze: 3

Wtedy się dowiedział. Nena Daconte zmarła wykrwawiwszy się w czwartek, 9 stycznia, o 7.10 wieczorem, po siedemdziesięciu godzinach daremnych wysiłków najbardziej wykwalifikowanych specjalistów francuskich. Do ostatniej chwili zachowała przytomność umysłu i spokój, prosząc, by odszukano jej męża w hotelu Plaza Athhenee, gdzie mieli zarezerwowany pokój i przekazując wszystkie dane, potrzebne do potrzebne do skontaktowania się z jej rodzicami. Ambasada została poinformowana przez swoje ministerstwo pilnym telegramem w piątek, kiedy rodzice Neny Daconte lecieli już do Paryża. Ambasador osobiście zajął się wszystkimi formalnościami związanymi z zabalsamowaniem zwłok i z pogrzebem, utrzymując stały kontakt z paryską prefekturą policji, by zlokalizować Billego Sancheza.(...) Uroczystości żałobne odbyły się w niedziele, o drugiej po południu, dwieście zaledwie metrów od plugawej nory hotelowej, gdzie Billy Sanchez konał samotnie z miłości do Nery Daconte.(...)Tej samej jeszcze niedzielnej nocy, podczas gdy Billy Sanchez powstrzymywał się resztkami sił, żeby nie rozpłakać się z wściekłości, rodzice Neny Daconte zrezygnowali z poszukiwań i zabrali ze sobą zabalsamowane ciało w metalowej trumnie, ci wszyscy zaś, którzy zdołali zobaczyć zmarłą, przez wiele lat jeszcze powtarzali, że nigdy, ani wśród żywych, ani wśród martwych, nie widzieli piękniejszej kobiety. (...) Po wyjściu ze szpitala nie zauważył nawet, że z nieba pada śnieg bez najmniejszego śladu krwi, a jego płatki, świeże i czyste, wyglądają jak piórka gołębic i że na ulicach Paryża panuje atmosfera wielkiego święta, bo po raz pierwszy od dziesięciu lat padał tak duży śnieg.

 

 

 

Czy rzeczywiście mamy tu do czynienia z miłością. Czy kochasz mnie za coś co nie istnieje. Czy to co się dzieje teraz uwarunkowane jest chwilą w której zrozumiałeś- To ona.

Może powinnam się nie obudzić, przynajmniej dla ciebie.

Siłujemy się w łóżku, siłujemy rozmawiając, pisząc, nasze przepychanki trudno nazwać miłością.

Nie obiecywałam Ci jej, na wstępie zaznaczyłam – podniecasz mnie, chce Cię przelecieć, nie było mowy o miłości..........................................................................................................  Trudno uwierzyć w -Kocham Cię- jeżeli ja siedzę na tobie i jest tak przyjemnie. Podejrzewam że od wielu mężczyzn usłyszałabym te słowa jeżeli tylko pozwoliłabym posadzić się na ich udach.

Kochać to nie znaczy zawsze to samo.

Teraz zrozumiałam, nie wspomniałeś przecież o miłości ......................................................... .

 

julia23 : :
Anna
27 kwietnia 2015, 02:18
witam

niezły wpis pozdrawiam
Kairo
26 września 2011, 10:49
Fajnie napisane
buy essay
14 września 2011, 15:22
Wspaniała historia! Kocham swój styl!

Dodaj komentarz